...bo przecież jeszcze tyle rzeczy dziś do
zrobienia, tyle e-maili do napisania, przecież babcia czeka na telefon. A w
dodatku trzeba jeszcze zakupy zrobić, i mieszkanie ogarnąć, bo jutro z rana
wyjeżdżam na weekend. Czy zatem nie wystarczyłoby dziś zostać tylko na 10 minut
na adorację? No dobrze, może 15? Koniecznie trzeba aż godzinę? Tak. Koniecznie.
Bo to jest święta godzina. To godzina, w której odradza się to, co umarłe,
oczyszcza to, co zbrukane, uzdrawia to, co chore. Przyjdź, Panie Jezu i
rozszerzaj mój umysł, bym mogła pojąć więcej i zobaczyć więcej. Rozszerzaj moje
serce, bym mogła kochać mocniej i być dla tych, którzy potrzebują. Opalaj mnie promieniami Twojej miłości, ogrzewaj mnie Twoim
ciepłem, oświecaj Twoim Słowem. Potrzebuję Ciebie, potrzebuję Twoich wskazówek,
potrzebuję Twojej miłości. Zostaję zatem, by z Tobą pobyć, by Cię posłuchać, by
Cię wielbić. "Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie
wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kręgu szyderców, lecz ma upodobanie
w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą. Jest on jak drzewo
zasadzone nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim czasie, a liście jego nie
więdną; co uczyni, pomyślnie wypada" (Psalm 1). Skrótacja tego Słowa zaprowadziła do Księgi
Jozuego (Joz 1,8), do Psalmu 119, do Jeremiasza (Jr 17,8) i w końcu do
Ezechiela (Ez 47, 12). Pan Bóg upomina się o człowieka.
(fot. AJ)
Też tak mam, że ciężko mi się zebrać na adorację. Ale wracam po niej zawsze uskrzydlona. Odnowiona. Zawsze warto zostać, zawsze;) Madzia M.
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny artykuł.
OdpowiedzUsuń