Dziwny temat jak na święta Bożego Narodzenia. Zastanawiałam się nawet, czy wypada pisać o samotności i smutku serca, w święta, które powszechnie uznawane są rodzinne i radosne. Po namyśle stwierdziłam, że wypada. A może nawet trzeba? I że jeśli jest to dziwność, to tylko pozorna. Samotni są wśród nas. Czasem siedzą tuż obok, przy wigilijnym stole, dyskretnie ocierając łzę z policzka. Niektórzy już nie płaczą. Z założoną na twarz maską (najstaranniej dobraną do okazji i towarzystwa), robią dobrą minę do toczącej się gry, udając, że wszytko jest w porządku. Inni są obojętni na to, co dzieje się wokół - w końcu to kolejny rok, w którym nic się nie zmieniło, a nadzieje okazały się zwodnicze. Są i tacy, którzy towarzystwa w te święta nie mają. Na ich stole znajdują się tylko dwa nakrycia - jedno dla domownika, a drugie dla nieznajomego gościa, który i tak nie zapuka do drzwi ich samotni.
Od wczoraj nie mogę przestać myśleć i modlić się za te osoby. Towarzyszę im duchowo i tulę z nadzieją do Dzieciątka. Rozumiem samotność i ból, którego wypowiedzieć się nie da. Miałam kilka wigilii w swoim życiu, gdy wszystkie potrawy były przyprawione jednakowo - samotnością. Wokół był śmiech, radość, kolędy, prezenty. A ja siedziałam przy tym samym stole, w tym samym pokoju, z tymi samymi ludźmi i czułam, że jestem w innym świecie. Maska na twarzy nie zdradzała sekretów serca. Pełna dyspozycyjność do uśmiechu, zaangażowanie w przygotowanie potraw czy zabawy z dziećmi - także nie. Od kilku lat jednak nie muszę udawać. Serce nie pęka z bólu. A radość i pokój płynące z tych świąt są prawdziwe i dające siłę do działania i dobrego życia. Skąd ta przemiana? - W mojej samotności narodził się Jezus. Z nicości wyłoniło się światło. On jest prawdziwym pocieszeniem serca. Rodzi się i wszytko się zmienia. Tulę w ramionach Dzieciątko - Ono ukazuje mi, co jest ważne w życiu. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. On naprawdę zapala światło tam, gdzie panują ciemności. Przynosi radość tam, gdzie panuje smutek. Nadzieję tam, gdzie zakrólowało zwątpienie.
Modlę się w te święta za samotnych, opuszczonych, porzuconych. O Boże narodzenie w sercach. O doświadczenie Jego miłości, która zrobi w życiu rewolucję. "Kochaj nas mały Panie, betlejemskiej nocy potęgą...".
Modlę się w te święta za samotnych, opuszczonych, porzuconych. O Boże narodzenie w sercach. O doświadczenie Jego miłości, która zrobi w życiu rewolucję. "Kochaj nas mały Panie, betlejemskiej nocy potęgą...".
Posłuchajcie: ♫
Temat
OdpowiedzUsuńa) aktualny
b) prawdziwy
c) potrzebny
i tak mogłabym wymieniać aż do litery z.
Dziękuję. Za pamięć i modlitwę. I za świadectwo dające nadzieję. Dla Ciebie także wszystkiego najlepszego
Samotna w święta
Dziękuję. I życzę byś w przyszłym roku mogła napisać: "nie-samotna w święta":) Ściskam mocno i tulę do Dzieciątka
UsuńPani Alicjo, dotknęła pani niezwykle ważnego tematu, raczej pomijanego w te święta. Prawda jest taka, że niektórzy bardzo trudno je przeżywają z różnych względów. Dla mnie te święta są od lat bardzo trudne dlatego że bo przypominają mi o największej stracie jaką mam życiu - braku potomstwa. Co roku oddaje Bogu to moje cierpienie i błagam, by dał siłę do dźwigania tego krzyża kolejny rok. Daje siłę. Choć nie jest łatwo, choć łezka za łezką płynie, to jednak ta siła jest. Wiem, ze od Niego. Przyłączam się do modlitwy za samotnych i cierpiących. Błogosław nam Panie i daj umiejętność przyjmowania Twojej miłości. Anna
OdpowiedzUsuńAnno, wiesz, że świadectwo innych umacnia nas? Twoje mnie umocniło. Szczególnie Twoja pokora w przyjęciu (akceptacji) tego, co niechciane i zaufanie Bogu mimo wszytko. Dziękuję.
UsuńChwała Panu w Jego niezgłębionych wyrokach i niezrozumiałych przez nas drogach.
Dziwny temat na święta??? Nie sądzę. A czy nie dziwne jest to, że siedzę sama jak palec w domu??? Że czuję się człowiekiem drugiej kategorii, który sobie nie zasłużył na to, by mieć rodzinę??? Tak dużo wymagam, że Pan Bóg nie jest dla mnie łaskawy w tek kwestii??? Czy takie życie dla mnie wybrał - sama w święta już kolejny rok??? Dlaczego??? Nie rozumiem takich planów Boga. Nie potrafię cieszyć się w święta. Dla mnie te święta są najtrudniejszymi dniami w roku. Czasem myślę, że najlepiej byłoby się położyć spać i obudzić już po świętach. Nie byłoby wtedy tak przykro. Nie odczuwałabym tego żalu tak bardzo. To nie jest dziwny temat na święta! Dla mnie to jest chleb powszedni w święta. Dobrze, że ktoś się modli za samotnych. Nawet nie wiecie jak bardzo takie osoby jak ja tej modlitwy potrzebują. Może dlatego serce z rozpaczy i żalu jeszcze nie pękło.
OdpowiedzUsuńDroga... (tu wstaw swoje imię).
UsuńDziękuję za podzielenie się Twoim trudnym doświadczeniem. Nie potrafię odpowiedzieć na Twoje pytania i nie chce dawać tanich recept. Ale wiem, że z samotnością i smutkiem trzeba walczyć i trzeba się siłować. Nie można się im poddawać. To jest trudne, ale skuteczne.
Papież Franciszek podczas tegorocznej przepięknej homilii wigilijnej tak powiedział: "Trzeba przepędzić wszelki smutek, ponieważ Dzieciątko Jezus jest prawdziwym pocieszycielem serca".
I dalej mówił: "Dziś Syn Boży się narodził: wszystko się zmienia. Zbawiciel świata staje się uczestnikiem naszej ludzkiej natury, nie jesteśmy już samotni i opuszczeni. Dziewica daje nam swego Syna jako zasadę nowego życia. Przychodzi światłość prawdziwa, aby rozjaśnić nasze życie, często zamknięte w cieniu grzechu. Dzisiaj odkrywamy na nowo, kim jesteśmy! W tę noc ukazuje się droga, jaką trzeba przemierzyć, aby osiągnąć cel. Teraz musi ustać wszelki lęk i przerażenie, ponieważ światło wskazuje nam drogę do Betlejem. Nie możemy pozostać bezczynnymi. Nie godzi się nam stać w miejscu. Musimy iść i zobaczyć naszego Zbawiciela złożonego w żłobie. To jest powód do radości i wesela: to Dziecię "nam się narodziło", "zostało nam dane", jak zapowiada Izajasz (por. 9,5). Ludowi, który od dwóch tysięcy lat przemierza wszystkie drogi świata, aby każdego człowieka uczynić uczestnikiem tej radości powierzona zostaje misja umożliwienia poznania "Księcia Pokoju" i stawania się Jego skutecznym narzędziem wśród narodów".
Jezus jest naszą nadzieją. Niech On otoczy Cię miłością i czułością.
Tak, samotność jest straszna. O tym się nie mówi. I nie dotyka ona tylko starszych osób, którzy żyją sami i sami spędzają święta. Ja jestem młoda, niby wszytko mam (zdrowie, rodziców i rodzeństwo, dobrą pracę, sukcesy zawodowe). Ale czuję się samotna, szczególnie właśnie w święta, bo też nie mam męża i dzieci. I jeśli to się nie zmieni, to chciałabym, aby było coś takiego jak święta dla samotnych;) Żeby ktoś takie kiedyś zorganizował, może w formie rekolekcji. Może wówczas by te święta tak nie bolały;)
OdpowiedzUsuńAle ogólnie dziękuje Bogu za to co mam i za takie życie jakie mam. Jest jak jest, teraz nie rozumiem, ale może kiedyś zrozumiem.
Wszystkim samotnym i niesamotnym, szczęśliwym i nieszczęśliwym - życzę radosnych świąt. Pomimo wszytko, pomimo przeciwnościom;)
Ja doświadczyłam wielokrotnie, że wdzięczność (szczególnie ta wypowiedziana na głos) jest lekarstwem na smutek, żal, rozczarowanie, rozgoryczanie, samotność, itd... Jak mnie dopadają trudne myśli i emocje to, zaczynam Bogu dziękować za wszytko, czym mnie obdarzył. To moja tajna broń;) Przypomniałaś o niej tym komentarzem.
UsuńA pomysł na rekolekcje/spotkanie w święta dla samotnych ciekawy;) Ciekawe co wyszłoby z tego;)
Pozdrawiam Cię ciepło
W wigilie w Katowicach jak i innych miastach organizowane są wigilie dla samotnych. Są one raczej dla ubogich i bezdomnych ale myślę ze uczestnictwo w nich jako wolontariusz jest pięknym doświadczeniem dzielenia się dobrem wprost z serca.
Usuń"Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. On naprawdę zapala światło tam, gdzie panują ciemności."
OdpowiedzUsuńTeż w te święta czuję się samotna, chociaż wokoło mam tylu ludzi.....nie umiem wyrazić słowami tego co czuję, ale wiem , że Bóg jest ze mną, że bardzo mnie kocha, że daje mi wszystko czego potrzebuję, a czasami wydaje mi się ,że daje mi więcej niż potrzebuję!
WIELKI JEST NASZ BÓG!
Dla Wszystkich samotnych, opuszczonych ,wątpiących....
dedykuję piosenkę;
https://youtu.be/iq1tu_YH3Ig
Bóg Cię kocha, ON w Twojej samotności czeka na Ciebie, wyciąga do Ciebie rękę, chce przytulić Cię do swego serca, chce z tobą porozmawiać, jak z Przyjaciele.ON też, wiele razy, czuje się samotny,opuszczony, niekochany przez nas...
aga
Dziękuję Aga... Bardzo dziękuję.
UsuńDziękuje za temat, dziękuje za modlitwę, dołańczam się do niej!
OdpowiedzUsuńSamotność jest chorobą, która dotyka wielu ludzi, tym bardziej jeśli straci się wiarę. Czasami walcze o nią, ale wiem, że sam Bóg nie wystarczy. Człowiek potrzeuje człowieka.
Niech Pan Bóg błogosławi Ci obficie w tym, czego najbardziej potrzebujesz. Niech posyła ludzi, którzy będą wsparciem i dadzą siłę.
UsuńChociaż często czuję się samotna, to BÓG czyni wielkie rzeczy dla mnie, każdego dnia.
OdpowiedzUsuńNie jestem dobrym pisarzem, a więc na dzisiaj tyle;)
I jeszcze coś, dla Kogoś od Kogoś;)
Może wpadnie Wam w ucho któraś z piosenek, które zamieszczam.
Lubię chłopaków, fajnie śpiewają;)
https://youtu.be/VTCQBuYhq_s
https://youtu.be/ulOb9gIGGd0
https://youtu.be/9bxc9hbwkkw
https://youtu.be/7NrQei36fJk
https://youtu.be/ZnOAK04tJhc
Pozdrawiam Wszystkich samotnych;)
Linki super;)
UsuńChoć "The rose" chyba wolę w wersji tej:
https://www.youtube.com/watch?v=v9kKTrapyP4
Pozdrawiam cieplutko
Dobrze, że są różne wersje, bo można sobie wybrać;)
Usuńwiedziałam, że lubisz tę drugą wersję; ale ja jednak wolę chłopaków;)
aga
Dziękuję za ten wpis i wszystkie komentarze. Za załączone piosenki, które są przepiękne. Choć są o miłości (czyli czymś, co jest deficytowe u mnie i czego głód codziennie odczuwam) to i tak miło się słucha.
OdpowiedzUsuńDla mnie tegoroczne święta były jednymi z najgorszych w życiu. Wczoraj i dziś rano było dramatycznie. Duch smutku i samotności atakował tak mocno, że myślałam, że mnie zniszczy. Mocno mnie przeorał, przeszedł jak tornado. Chyba dopiero teraz się dźwigam (po mszy i przyjęciu Jezusa do serca). Chwała Panu. W najtrudniejszych chwilach mego życia chwała Panu.
Przyjdź Panie Jezu i zaspokajaj wszelkie nasze głody...
UsuńJestem sama. Nic więc dziwnego, ze nie lubię świąt Bożego Narodzenia. Moje potrawy wigilijne zawsze są za słone, bo dosalane łzami
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że Jezus w te święta był najbliżej osób samotnych, patrzył na nie z miłością, przytulał do swego serca, ocierał łzy z oczu. Może jemu potrzebna jest właśnie taka ofiara?
OdpowiedzUsuńmonika