Dolindo był włoskim kapłanem, ojcem duchownym i mistykiem, który zmarł w opinii świętości (obecnie trwa jego proces beatyfikacyjny). Był bardzo poważany przez ojca Pio, który niejednokrotnie kierował do niego swoich penitentów: Idźcie lepiej do ojca Dolindo! (źródło: tutaj).
Sam akt zawierzenia jest piękną modlitwą. Delikatną, pełną ciepła i czułości Boga; Jego wzruszającym pochyleniem się nad ludzką dolą, zmartwieniami i trudami codzienności. Przykuwają w nim słowa, które powracają jak refren: Spokojnie zamknij oczy duszy i pozwól się poprowadzić... Zamknij oczy i mów do Mnie z ufnością: Troszcz się Ty... Zamknij oczy i pozwól mi działać... Tej ufności i tego zamykania oczu uczę się każdego dnia. Nie jest to łatwe, bo lęk przed puszczeniem 'mojego', przed utratą kontroli, przed rzuceniem się w nieznane, niestety wciąż powraca. A przecież podświadomie czuję, że byłoby mi z tym dobrze i bezpiecznie. Przypominają mi się tutaj sytuacje, gdy zdarzyło mi się tańczyć z zamkniętymi oczami; gdy zaufanie i pewność, że partner bezpiecznie poprowadzi w tłumie par, było na tyle duże, że chciało się spróbować. Wrażenie za każdym razem było bardzo niezwykłe. I myślę sobie, że tak niewiele trzeba, by życie stało się takim właśnie tańcem. Zamknąć oczy, ufnie szepnąć: troszcz się Ty i pozwolić się poprowadzić. Tak niewiele, a tak wiele...