Dzisiejszy fragment Ewangelii jest jednym z moich ulubionych (J 8,1-11). Spotkanie kobiety z Mistrzem. Spotkanie, które przemienia, które umacnia, które uświęca. Pustynię przemienia w oazę, pustostan napełnia życiem. Mimowolnie przy tej Ewangelii wracam myślami do moich spotkań z Nim...
Na portalu katolik.pl pojawił się artykuł opisujący dzisiejsze ewangeliczne spotkanie: "Kiedy do Jezusa przyprowadzono kobietę pochwyconą na
cudzołóstwie, Jezus mówi do niej: „Kobieto, gdzież oni są? Nikt Cię nie
potępił? I ja ciebie nie potępiam“ (Por.J 8, 10-11). Zauważmy, nie mówi:
„Grzesznico, cudzołożnico“, lecz „kobieto“. Pomimo zbrukania grzechem człowiek
dalej jest człowiekiem, bo Bóg nie odwraca się nigdy od niego. Nigdy nie jest
tylko cudzołożnikiem, alkoholikiem, narkomanem, złodziejem, oszustem. I to
nastawienie Boga jest najgłębszym fundamentem każdego powrotu do Niego, każdej spowiedzi,
ciągłego przebaczania, także podczas mszy św. i po przyjęciu komunii św. Bóg
oczyszcza nas z grzechów powszednich. Bo wie, że nie jesteśmy grzechem" (źródło: tutaj).
(Fot.onet.filmpl)
(Fot.onet.filmpl)
Artykuł Dariusz Piórkowskiego SJ "Grzesznik usprawiedliwiany" z katolik.pl:
"Ojcze, przebacz im
Gdy przyszli na miejsce, zwane „Czaszką”, ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców,
jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: „Ojcze,
przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 33-34)
Pomimo zbrukania grzechem człowiek dalej jest człowiekiem,
bo Bóg nie odwraca się nigdy od niego. Nigdy nie jest tylko cudzołożnikiem,
alkoholikiem, narkomanem, złodziejem, oszustem. I to nastawienie Boga jest
najgłębszym fundamentem każdego powrotu do Niego.
Łukasz w swojej ewangelii w sposób szczególny ukazuje Boże
miłosierdzie i litość nad ludzką biedą. Mateusz i Zacheusz – celnicy,
przypowieść o Ojcu miłosiernym, pełne miłości spojrzenie na Piotra tuż po
zaparciu się. I tak jest do samego końca. Na krzyżu Jezus najpełniej objawia
miłosierdzie Boga względem grzeszników. Już mocniejszego dowodu przedstawić się
nie da. Być przybitym do krzyża i przebaczać. W tym trudnym momencie Jezus
zwraca się do Ojca z tajemniczą modlitwą.
Syn wie, że Ojciec cierpi, widząc Go przybitego do krzyża.
Ojciec patrzy też na sprawców tego zdarzenia. Pomyślmy, któryż z rodziców mógłby ze spokojem przyglądać się
takiemu cierpieniu swego dziecka?
Nie wiedzą, co czynią
Jezus prosi Ojca, aby wybaczył ludziom. Ale to nie wszystko.
Równocześnie usprawiedliwia wszystkich, którzy Go krzywdzą. „Nie wiedzą, co
czynią“. Usprawiedliwić oznacza wytłumaczyć kogoś, ocalić istniejące w nim
dobro, wykazać, że ktoś jest w błędzie, nie ma złej woli. Jezus mówi: „Oni nie
poznali Mnie w pełni“. Gdyby pojęli, kim rzeczywiście jest Jezus, „nie
ukrzyżowaliby Pana chwały“– jak mówi św. Paweł (Por. 1 Kor 2,9). Podobnie św.
Piotr, usprawiedliwia Żydów, mówiąc o śmierci Jezusa: „Teraz wiem bracia, że
działaliście w nieświadomości“ (Dz 3, 17).
Z drugiej strony Jezus wyznaje: „Syn Człowieczy będzie
wydany w ręce grzeszników“ (Mk 14, 41). Jeśli zgrzeszyli, to chyba wiedzieli co
robią. Nie można zgrzeszyć, jeśli się działa nieświadomie. Te dziwne słowa
Jezusa i apostołów, wydają się zwalniać wszystkich z odpowiedzialności. Nie.
Jezus nie neguje grzechu i winy. Raczej ukazuje, że sam człowiek jest tutaj
ofiarą złego, ale nie jest samym złem.
Jezus zginął na krzyżu, nie dlatego, że był złoczyńcą, ale
że był samym dobrem. To jest coś niesłychanego. Czyste dobro nie jest mile
widziane wśród ludzi. Drażni, bo zmusza do przemiany. Widok czyjegoś zła nas
uspokaja. Zawsze mogą być gorsi ode mnie, więc po cóż się zmieniać. Ewangeliści
piszą, że arcykapłani wydali Jezusa z zawiści, tłum z bezmyślności, Piłat ze
strachu przed utratą władzy i obojętności. Jak można coś takiego usprawiedliwiać?
Bóg nie przestaje ufać
Ponieważ nawet mimo odrzucania Boga przez człowieka, i to w
tak okrutny sposób, Bóg nie przestaje mu ufać i wierzyć w niego. Miłosierna
modlitwa Jezusa jest znakiem tego, że w oczach Bożych żaden człowiek nigdy nie
traci swojej wielkiej godności i wybrania, chociaż sam może ją oszpecić. To
właśnie „miłosierdzie Boga“ – jak pisze Jan Paweł II – „wydobywa dobro spodwszelkich nawarstwień zła, które jest w świecie i
człowieku“. Każdy grzech przysypuje w nas drogocenną perłę. Bóg ją
niestrudzenie w nas odkopuje. Co to za perła?
W księdze Pieśni nad Pieśniami Bóg mówi do oblubienicy,
czyli także do duszy każdego człowieka: „Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma, i
pójdź! Gołąbko ma, [ukryta] w zagłębieniach skały, w szczelinach przepaści,
ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos! Bo słodki jest głos twój i twarz
pełna wdzięku” (Pnp 2, 13b -14). Oblubienica sądzi inaczej, że jest brzydka, ma
zmarszczki na twarzy. Ukrywa się przed Bogiem wśród skał. Wstydzi się siebie
samej. A Bóg widzi w niej piękno, czyli w każdym z nas. U proroka Izajasza
słyszymy inne wyznanie Boga: „Drogi jesteś w moich oczach, nabrałeś wartości i Ja cię
miłuję“ (Iz 43, 4). Tak na nas patrzy Bóg. Zawsze. Przed grzechem, po grzechu.
Tak patrzy Jezus na tych, którzy stoją wokół krzyża i szydzą z Niego. I mówi:
„Biedni ludzie, nie wiedzą, kim tak naprawdę są. Nie wiedzą, do czego ich powołałem“. Św. Teresa z Avila pisze:
„Wielki to wstyd, że z własnej winy nie znamy samych siebie. Jakie skarby
mieszczą się w naszej duszy i jak wysoka jest jej cena, i kim jest Ten, co w
niej mieszka, nad tym rzadko kiedy się zastanawiamy. Co więcej, w sercu ludzkim
lśni „źródło i słońce jaśniejące, obecne zawsze w pośrodku duszy, chociażby
grzechem śmiertelnym zmazanej i nigdy nie traci ono boskiej jasności swojej”.
Bo miłość Boga jest silniejsza niż grzech.
Kiedy do Jezusa przyprowadzono kobietę pochwyconą na
cudzołóstwie, Jezus mówi do niej: „Kobieto, gdzież oni są? Nikt Cię nie
potępił? I ja ciebie nie potępiam“ (Por.J 8, 10-11). Zauważmy, nie mówi:
„Grzesznico, cudzołożnico“, lecz „kobieto“. Pomimo zbrukania grzechem człowiek
dalej jest człowiekiem, bo Bóg nie odwraca się nigdy od niego. Nigdy nie jest
tylko cudzołożnikiem, alkoholikiem, narkomanem, złodziejem, oszustem. I to
nastawienie Boga jest najgłębszym fundamentem każdego powrotu do Niego, każdej
spowiedzi, ciągłego przebaczania, także podczas mszy św. i po przyjęciu komunii
św. Bóg oczyszcza nas z grzechów powszednich. Bo wie, że nie jesteśmy grzechem.
Bądźcie miłosierni
Jaką naukę możemy z tego wyciągnąć dla naszego codziennego
życia? Jezus mówi „Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec Wasz
niebieski” (Łk 6, 36). Dzisiejsza modlitwa Jezusa z krzyża i to, co się za nią
kryje, znajduje odwierciedlenie nawet w sądzie. Najpierw zakłada się czyjąś
niewinność, nawet jeśli się go podejrzewa o przestępstwo. Winę trzeba
udowodnić. Może są okoliczności łagodzące. Może ktoś działał ze strachu, pod
przymusem. Może był szantażowany, albo uczynił coś z niewiedzy.
Po drugie, jeśli Jezus usprawiedliwia i my winniśmy być
skłonni do tego, żeby – jak uczy św. Ignacy Loyola – raczej ocalać zdanie
bliźniego niż go potępiać, zakładać w drugiej osobie dobrą wolę, mieć wzgląd na
jej słabość, ograniczenia, okoliczności zewnętrzne, a nie przekreślać jej
pochopnie. A jeżeli nie da się uratować czyjegoś zdania, to trzeba się pytać,
jak ta druga osoba je rozumie itd. To bardzo ważna zasada w codziennym życiu.
Jeśli chcemy rozwiązywać pomyślnie różne konflikty, które dzieją się w naszych
domach, wspólnotach parafialnych czy zakonnych, winniśmy odwoływać się do tej
zasady. Nie zawsze w człowieku działa sama złośliwość, uprzedzenie czy zła
wola. Nie zawsze drugi człowiek ma względem nas najgorsze zamiary i intencje.
Rzadko ktoś chce nas dręczyć. Często jest to splot bezradności, słabości, ale
też wad i nabytych zranień.
Podczas powstających konfliktów, chociażby w domu, warto się pytać, czy ta
druga osoba nie jest aby przemęczona, może czegoś nie wie, może nie radzi sobie
sama z sobą, może zaszło jakieś nieporozumienie. Może czegoś oczekuje ode mnie,
a ja ją odrzucam. Zanim wydamy zbyt szybkie sądy i oskarżenia, zanim
zamilkniemy ze złości czy się na kogoś obrazimy, warto doszukiwać się w drugim
okruchów dobra. Właśnie dlatego, że ono mieszka w każdym człowieku. W
najgłębszym sensie zbliża nas do siebie dobro, którego jesteśmy odbiciem. I na
tym trzeba budować relacje. Nawet jeśli musimy się zmagać z naszymi wadami i
uciążliwymi przyzwyczajeniami.
Jeśli chcemy unikać kłótni i obrażania się, to jedynym środkiem zapobiegawczym
jest wyrozumiałość i miłosierdzie, które nie pognębia człowieka, ale stara się
go zrozumieć, wysłuchać, umocnić, pomóc mu powstać. I pierwszym krokiem do tego
jest rozmowa – komunikacja. Jezus w trakcie całej swojej działalności traktował
każdego poważnie. Nawet tych, którzy przychodzili do Niego, aby Go zwieść,
wystawić na próbę. Słuchał, reagował, starał się zrozumieć. Tylko tak można
przemieniać świat na lepszy. W ostatnich chwilach, często na łożu śmierci,
ludzie mówią bliskim to, co najważniejsze. Niektórzy dopiero wtedy zdobywają
się na odwagę, aby im powiedzieć, co tak naprawdę jest w ich sercu. Modlitwa
Chrystusa na krzyżu to Jego ostatnia nauka. Prośmy Go w tym czasie o siłę do
bycia miłosiernymi w codziennym życiu".
Nie jestem mocna,
OdpowiedzUsuńjestem słaba,
ale mam mocnego BOGA!
aga
Wiesz, że ja też;)
UsuńA myślałam, ze Ty jesteś silna? ;)
Usuńaga
Różnie bywa;)
UsuńNajważniejsze, że mam mocnego Boga;) Genialnego!
Ja też się cieszę, że GO mam.
UsuńPozdrawiam;)
aga
Artykuł super.
OdpowiedzUsuńZ dedykacją: https://www.youtube.com/watch?v=yY9dVBAglig
Dziękuję.
UsuńPS: A od kogo dedykacja?