Blog o codzienności. O historiach prawdziwych, zaobserwowanych, naszych. O sprawach ważnych, koniecznych i tych mniej istotnych. O drobiazgach tkających życie, radości z rzeczy małych, ufności nie zawsze łatwej. O pięknie, sile marzeń i zwyczajności dnia. Poszukiwaniach, pytaniach i odnajdywaniach. O sercu kobiety... Jest mi niezmiernie miło gościć Cię tutaj. Usiądź wygodnie, poczuj się dobrze, jak u siebie. Kawy czy herbaty?

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Dwa dni wolnego z Templetonem

Sobotnie odwiedziny u brata, który kilka dni wcześniej został zaatakowany przez rotawirusa, nie były najlepszym pomysłem. Zaowocowały u mnie pierwszym od 10 lat pracy L4. Do tej pory choroby miały swoją przestrzeń w dni wolne od pracy (sama się często dziwiłam skąd mój organizm wie, kiedy może chorować, by nie zarwać ani jednego dnia w szkole). Dziś było inaczej. Od 4 rano walczyłam o przeżycie i wizytę u lekarze trzeba było złożyć. Pani doktor kuknąwszy w rejestr wyraziła swoje zdumienie, że tak sporadycznie ją odwiedzam i pogratulowała odporności. Wdzięczna za mądre porady i pomoc medyczną, wyszłam z gabinetu z nadzieją, że ten stan (niższej niż przeciętna zachorowalności) pozostanie niezmieniony.

Mając zatem przed sobą perspektywę dwóch dni wolnych i nie mając siły, by zbytnio się forsować, spojrzałam na odkładany od miesięcy stosik książek "czekających na swój czas". Sięgnęłam po pierwszą z góry pozycję - "Uniwersalne prawa życia" Sir Johna Templetona, która trafiła do kolekcji jako ostatnia. Dostałam ją od Ewy w miniony piątek, na pamiątkę naszego pierwszego spotkania w Tarnowie. Miły gest, miła niespodzianka. Ale Ewa taka właśnie jest - dla niej liczą się szczegóły, bo wie, że życie przez to smakuje lepiej. Jestem wdzięczna Bogu, że obdarzył mnie takimi przyjaźniami i takimi ludźmi. To mój ogromny skarb i moje życiowe bogactwo. A sama książka zapowiada się interesująco i na pewno zostanie jej poświęcony jeszcze nie jeden wpis. "Kto ma władzę nad swoim umysłem, ma władzę nad swoim światem" - to jeden z fragmentów tej lektury, którą nasz rodzimy filozof, ks. prof. Michał Heller, rekomenduje słowami: "Jak amerykańską strategię sukcesu ("od gazeciarza do milionera") przenieść do sfery życia duchowego? Sir John Templeton wie, jak się to robi. Własnym wysiłkiem pokonał odległość prawie od zera do wielkiej fortuny. I przypisywał to, w dużej mierze, swojej duchowej energii. Myśli są jak rzeczy. "Powstają w umyśle, po czym przemieszczają się w czasie i przestrzeni jak fale na jeziorze, oddziałując na wszystko, z czym się zetkną". Panowanie nad myślami jest pierwszym warunkiem duchowego rozwoju.W tej książce Czytelnik znajdzie solidną motywację do tego, by podjąć autentyczna pracę nad sobą i mnóstwo praktycznych rad, jak się do tego zabrać".

















5 komentarzy:

  1. Ale super fotki;) Widzę Alu, że złapałaś nowego bakcyla;) A po książkę mówisz, że warto sięgnąć? Madzia M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Madziu.

      Z tym bakcylem to nie tak łatwo;) Miło, że zdjęcia się podobają, choć tak naprawdę każde z nich nadaje się do małej korekty;) Wiem nawet jakiej (wskazówki zostały już udzielone przez eksperta). Z tym, że nie chce mi się dziś robić poprawek i zamieściłam to, co wyszło za pierwszym razem;)

      A książkę czytam powoli. Ostatecznie się wypowiem jak pochłonę w całości. Ale raczej warto;)

      Usuń
  2. Pościel masz słodziutką;) serduszkową;)chyba same dobre sny w niej masz;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pościel jak pościel, ale ta komoda, ale ten zegar;)........ Uwielbiam takie starodawne meble (szkoda, że tylko skrawek widoczny:)

      Usuń
    2. Sny są rożne (najczęściej dobre), ale chyba niezależne od pościeli;)

      Komoda, zegar... - bo lubię starocie;) Mieszkanie urządzone w tym stylu z premedytacją;)

      PS:
      Dziewczyny, dlaczego Wy się nie podpisujecie;(? bardzo mi miło, że tu zaglądacie i piszecie, ale byłoby jeszcze milej, gdybym wiedziała kto to robi;) Pozdrawiam ciepło.

      Usuń