Ten wpis jest dedykowany najbardziej wytrwałym czytelnikom bloga - tym, którzy niezrażeni przeciągającym się milczeniem, nadal systematycznie tu zaglądają, cicho towarzyszą i delikatnie mobilizują. Odnotowujący Wasze odwiedziny licznik statystyk, pokazuje że codziennie tu jesteście. Dziękuję. Blog z założenia miał tętnić życiem, miał pękać w szwach, miało się tu dziać (tak jak działo się swego czasu na Dzielnych... - kto jeszcze pamięta tamte wspólne intensywne czasy?;). Życie jednak, jak to życie, zweryfikowało cele i zamiary, a ustawiwszy nowe priorytety, zepchnęło pisanie bloga na nieco boczne tory.
Touching the void (Dotknięcie pustki) to film, który przełamuje blogową ciszę, a historia w nim opisana przełamuje znacznie więcej - granice ludzkich możliwości, ludzkiej wytrzymałości, a także ludzkiej nadziei. Oparta na faktach rekonstrukcja niebezpiecznej wyprawy dwóch Brytyjczyków - Joe Simpsona i Simona Yatsa na Siula Granda (6344 m n.p.m.), podczas której doszło do fatalnego wypadku, zabiera nas w podróż, którą warto odbyć. To wzruszający kawałek dobrze opowiedzianej i dającej do myślenia historii, przy okazji zachwycającej piękną scenerią monumentalnych gór i potęgą nieokiełzanej natury. (Polski tytuł filmu to Czekając na Joe).
Nareszcie przemówiłaś;) Martwiłam się tą ciszą. Serdecznie Cię pozdrawiam. Film obejrzę na pewno. Monika
OdpowiedzUsuńCześć Monika. Miło, że tu jesteś;)
UsuńFilm polecam, bo naprawdę super. Uściski dla Ciebie.
Muszę Cię jeszcze do napisania książki zmotywować, a ja będę chodzić dumna jak paw , że znam autorkę!e.
OdpowiedzUsuńKochana e., wybacz, ale nie podążę za Twoja fantazją;)
UsuńJak obejrzycie z J. film, to daj znać co sądzicie;)
Czytałam książkę kilkanaście lat temu. Świetna. Dla tych,którzy wolą budować na własnej wyobraźni - polecam!
OdpowiedzUsuńA kto czytał?;) - Jak zwykle zależy mi, żeby wiedzieć, kto z drugiej strony.
UsuńOla:) Czasem zaglądam i ja na Twojego bloga, Alu. Jak widać niezbyt często,ale lubię zerknąć co polecasz
OdpowiedzUsuńHmm, tylko teraz pytanie która Ola? Z Krakowa czy z okolic Wrocławia?;)
UsuńOla z Wrocławia , jeśli to ta sama o której myślę, raczej chyba jest wyłączona z dostępu do Internetu, a to za sprawą zmiany stanu na zakonny :)
UsuńSprawa Oli jest wyjaśniona poniżej;) A Ola z Wrocławia to inna Ola niż nasza karmelitanka, też Ola;)
UsuńPS: A imię autorki powyższego komentarza to...?;)
MW z Krakowa:)
UsuńZ Miechowa:)i troszkę z Krakowa
OdpowiedzUsuńUściski!
Alu wróć na Dzielne. Chociaż od czasu do czasu. Pamiętamy te czasy, dawne dobre czasy:-) Obejmuję Cię z czułością:-) Ewa K
OdpowiedzUsuń