Blog o codzienności. O historiach prawdziwych, zaobserwowanych, naszych. O sprawach ważnych, koniecznych i tych mniej istotnych. O drobiazgach tkających życie, radości z rzeczy małych, ufności nie zawsze łatwej. O pięknie, sile marzeń i zwyczajności dnia. Poszukiwaniach, pytaniach i odnajdywaniach. O sercu kobiety... Jest mi niezmiernie miło gościć Cię tutaj. Usiądź wygodnie, poczuj się dobrze, jak u siebie. Kawy czy herbaty?

czwartek, 28 kwietnia 2016

Her (our) Jurney In Veiling

Bywa tak, że pewne słowa, obrazy, dźwięki, zdarzenia, które napotykamy w życiu przez tzw. przypadek, pozostawiają w nas trwały ślad. Co więcej, to one po jakimś czasie okazują się najbardziej znaczącymi, a nawet determinującymi nasze życie.
Taki ślad pozostawiła we mnie lektura pewnego blogowego wpisu o intrygującym tytule: My Jurney in Veiling. Opowieść absolutnie fascynująca, niebagatelna, niesamowita. Historia, która dotykając subtelnie wrażliwych strun duszy, sprawia, że na nowo pragnie się nucić inną melodię - tę niezafałszowaną, wyrafinowaną, świętą. Pokora wobec życiowych zdarzeń w miejsce ciągłych pretensji i niezadowolenia (nawet najbardziej uzasadnionych), przynosi niespodziewane profity, a głęboki pokój serca zdaje się być wśród nich wartość nadrzędną. Myślę sobie, że czasem nie potrzebujemy wielkich mędrców, wykwalifikowanych kaznodziejów czy dyplomowanych retorów, by ta struna została poruszona. Wystarczą słowa młodej dziewczyny i jej  odwaga, by uchylić przed nami rąbka swojej tajemnicy; by zaprosić nas w osobiste przestrzenie. Thank you very much dear Liz B. for reminding me, that I should focus less on myself and more on Jesus and that He makes me feel beautiful under the guidance of His plan.

Tekst zamieszczam w całości i zachęcam do zatrzymania się przy nim. Naprawdę warto.
"I bought it on a whim, after seeing a stand at a conference with a particularly friendly lady selling them. I had seen some women at church wearing them, and ran across several posts on the topic across the internet. The idea of veiling intrigued me. They were pretty and feminine and special. And holy. And I wanted to be holy."

wtorek, 26 kwietnia 2016

Opowiedzmy jego historię światu

W nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. Witold Pilecki uciekł z KL Auschwitz. Trafił tam dobrowolnie w 1940 r. w celu zdobycia informacji o niemieckich zbrodniach. Po ucieczce rotmistrz Pilecki zabiegał o podjęcie przez polskie podziemie akcji zbrojnej w obozie.

Rotmistrz Pilecki, współzałożyciel Tajnej Armii Polskiej (TAP) powstałej w okupowanej przez Niemców Warszawie, był autorem planu zdobycia materiałów wywiadowczych na temat tworzonych przez III Rzeszę obozów koncentracyjnych. Bezpośrednim powodem, dla którego polski konspirator zamierzał dostać się do KL Auschwitz, była rosnąca liczba aresztowań wśród żołnierzy TAP oraz informacje o zbrodniczych działaniach Niemców. By dostać się do obozu 19 września 1940 r. Pilecki wszedł w „kocioł” podczas łapanki na warszawskim Żoliborzu. Został zatrzymany w kamienicy na ul. Wojska Polskiego 40. Podając się za Tomasza Serafińskiego - ukrywającego się polskiego żołnierza - został wywieziony do Auschwitz. Za drutami obozowymi znalazł się w nocy z 20 na 21 września 1940 r. Otrzymał numer 4859. Mimo nieludzkich warunków, chorób, Pilecki ps. Serafiński zbierał i przekazywał materiały wywiadowcze przez wypuszczanych na wolność więźniów. To on przygotował pierwszą tajną notę na temat ludobójstwa w Auschwitz. Pilecki zorganizował w obozie Związek Organizacji Wojskowych (ZOW). Więźniowie, głównie byli żołnierze WP, tworzyli tzw. piątki. Każda taka grupa rozbudowywała swoją siatkę konspiracyjną, nie wiedząc nic o istnieniu innych „piątek”. Był to oryginalny pomysł Pileckiego. Później ZOW był budowany na wzór organizacji wojskowych. Jego dowódcą został płk Kazimierz Heilman-Rawicz z ZWZ-AK. ZOW - wedle zamysłu Pileckiego - miał przygotować powstanie w obozie. (Źródło i ciąg dalszy: tutaj).

(Fot.tutaj)

niedziela, 17 kwietnia 2016

Ap 7,16-17

"Nie będą już łaknąć ani nie będą już pragnąć, i nie porazi ich słońce ani żaden upał, bo paść ich będzie Baranek, który jest pośrodku tronu, i poprowadzi ich do źródeł wód życia: i każdą łzę otrze Bóg z ich oczu."
_______________

"They will never hunger or thirst again, and they won't be troubled by the sun or any scorching heat. The Lamb in the center of the throne will be their shepherd. He will lead them to streams of life-giving water, and God will wipe all tears from their eyes."

sobota, 16 kwietnia 2016

Na dobry początek weekendu...

...energetyczna ZAZ.


Dużo siły i energii, 
motywacji i chęci do działania wbrew przeciwnościom, 
ufności i nadziei wbrew nadziei...
Tego życzę tobie, sobie, nam.

piątek, 15 kwietnia 2016

Orędzie

Takiego orędzia nie sposób nie przekazać dalej. Absolutnie genialne! Teks poniżej (źródło: prezydent.pl), wersja audio: tutaj.

"Szanowni Państwo!
Chrzest księcia Mieszka I jest najważniejszym wydarzeniem w całych dziejach państwa i narodu polskiego. Nie był, lecz jest – bo decyzja naszego pierwszego historycznego władcy zdecydowała o całej późniejszej przyszłości naszego kraju. Chrześcijańskie dziedzictwo aż po dzień dzisiejszy kształtuje losy Polski i każdego z nas, Polaków. To właśnie miał na myśli Ojciec Święty Jan Paweł II, kiedy mówił, że „Nie można bez Chrystusa zrozumieć dziejów Polski”.
Zgodnie z tradycją, chrzest władcy Polan odbył się najpewniej w Wielką Sobotę, 14 kwietnia 966 roku. I to wtedy też narodziła się Polska. Narodziła się z wód chrzcielnych do nowego, chrześcijańskiego życia. Narodziła się dla świata, wychodząc z epoki przedhistorycznej i wkraczając na arenę dziejów Europy. Narodziła się dla siebie, jako wspólnota narodowa i polityczna, bowiem przyjęcie chrztu w obrządku łacińskim określiło naszą polską tożsamość. Odtąd zaczęliśmy o sobie samych myśleć i mówić: „my, Polacy”.

(fot.prezydent.pl)

czwartek, 14 kwietnia 2016

Nasz rodowód, nasz początek - 1050. rocznica chrztu Polski

Z głębi dziejów, z krain mrocznych (tutaj)
Puszcz odwiecznych, pól i stepów, 
Nasz rodowód, nasz początek, 
Hen od Piasta, Kraka, Lecha. 
Długi łańcuch ludzkich istnień 
Połączonych myślą prostą: 
Żeby Polska, żeby Polska! Żeby Polska była Polską!

Dzisiejszej rocznicy przemilczeć nie można. Dzień 14 kwietnia 966 roku wyznacza początki państwa polskiego, początek naszej historii i długiej drogi budowania naszej narodowej tożsamości. W dniu 1050. rocznicy tego niezwykłego wydarzenia warto raz jeszcze postawić sobie pytania: jaki jest nasz rodowód, nasz początek, kim jesteśmy? I szukać odpowiedzi. Ja znajduję je m.in w wybitnym dziele prof. Andrzeja Nowaka "Dzieje Polski. Tom I. Skąd nasz ród", które obejmuje okres od początków państwa polskiego do 1202 r. (śmierć Mieszka III Starego). Jest to publikacja na najwyższym poziomie naukowym i literackim, napisana pięknym i przystępnym językiem, wolna od cenzury i politycznej poprawności, przesiąknięta duchem miłości do Ojczyzny i jej dziejów. Rozpoczyna się nawiązaniem do wiersza Marii Konopnickiej z 1908 roku: "Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. Nie damy pogrześć mowy. Polski my naród, polski ród, królewski szczep Piastowy". Kolejne akapity i kolejne strony dzieła rozwijają tezę postawioną w drugiej części tego zdania. Odkrywają przed nami niezwykłe i niełatwe losy naszej Ojczyzny; ukazują zmagania kolejnych władców o jej ocalenie; chwile glorii i chwały, ale też upadku i zdrady. Lektura idealna na taką rocznicę. (Polecam też posłuchać wypowiedzi Prezydenta RP Andrzeja Dudy w specjalnym wydaniu programu "Dziś wieczorem" - tutaj).

Blogowa cisza

Ciszę, która się tu rozgościła, a także ciąg  różnych zdarzeń i nieprzewidzianych zwrotów akcji, przerywam melodią, która mimo wszytko w duszy gra...


Niech się spełnią najskrytsze marzenia.

niedziela, 3 kwietnia 2016

76 lat temu w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie

76 lat temu, 3 kwietnia 1940 r., NKWD rozpoczęło likwidację obozów dla polskich oficerów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. W ciągu sześciu tygodni rozstrzelano 14 587 polskich jeńców, którzy dostali się do niewoli po sowiciej agresji 17 września 1939 r. Łącznie w obozach przebywało 240-250 tys. jeńców, w tym ponad 10 tys. oficerów. Na początku października 1939 r. władze sowieckie zaczęły zwalniać część jeńców-szeregowców. Oficerów pozostawiono w specjalnie utworzonych  dla nich „obozach oficerskich” w Starobielsku i Kozielsku, a funkcjonariuszy policji - w obozie w Ostaszkowie. Wśród uwięzionych znajdowała się duża grupa oficerów rezerwy, powołanych do wojska w chwili wybuchu wojny. Większość z nich reprezentowała polską inteligencję - lekarze, prawnicy, nauczyciele szkolni i akademiccy, inżynierowie, literaci, dziennikarze, działacze polityczni, urzędnicy państwowi i samorządowi, ziemianie, a także kapłani. Decyzja o wymordowaniu polskich jeńców wojennych z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz Polaków przetrzymywanych w więzieniach NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospolitej zapadła na najwyższym szczeblu sowieckich władz 5 marca 1940 r. Po trwających miesiąc przygotowaniach, 3 kwietnia 1940 r. rozpoczęto likwidację obozu w Kozielsku, a dwa dni później obozów w Starobielsku i Ostaszkowie. Przez następnych sześć tygodni Polacy wywożeni byli z obozów grupami do miejsc kaźni. Z Kozielska 4404 osób przewieziono do Katynia i zamordowano strzałami w tył głowy. 3896 jeńców ze Starobielska zabito w pomieszczeniach NKWD w Charkowie, a ich ciała pogrzebano na przedmieściach miasta w Piatichatkach. 6287 osób z Ostaszkowa rozstrzelano w gmachu NKWD w Kalininie, obecnie Twer, a pochowano w miejscowości Miednoje. Łącznie zamordowano 14587 osób. Informację o odkryciu masowych grobów w Katyniu Niemcy podali 13 kwietnia 1943 r. (to dziś symboliczna rocznica zbrodni). 15 kwietnia 1943 r. w odpowiedzi Sowieckie Biuro Informacyjne ogłosiło, że polscy jeńcy byli zatrudnieni na robotach budowlanych na zachód od Smoleńska i „wpadli w ręce niemieckich katów faszystowskich w lecie 1941 r., po wycofaniu się wojsk sowieckich z rejonu Smoleńska”. Dopiero 13 kwietnia 1990 r., Związek Sowiecki przyznał się do zbrodni katyńskiej, nazywając ją "jedną z cięższych zbrodni stalinizmu". Przez 50 lat władze sowieckie konsekwentnie zaprzeczały odpowiedzialności ZSRS za zamordowanie przez NKWD w 1940 r. 22 tys. obywateli polskich (na podstawie: wPolityce.pl). 

Cały artykuł znajduje się w Dodatku Historycznym portalu wPolityce.pl (tutaj). Zachęcam do przeczytania i do modlitwy za naszą Ojczyznę. By słowa "Jeszcze Polska nie zginęła, póki mi żyjemy" mogły być aktualne przez koleje wieki.

(fot.youtube)

Wielki rok, wielki dzień, wielka miłość

Rok Miłosierdzia, Niedziela Miłosierdzia i miłujące Serce Boga. Zanurzam w Jego Miłosierdziu losy świata, Kościoła, naszej Ojczyzny, każdej i każdego z nas. Zawierzam nasze słabości, trudy i niedowiarstwo; nasze lęki, cierpienia i rany. Bóg jest blisko; Bóg, który kocha. W jego Ranach jest nasze zdrowie.

Do siostry Faustyny powiedział: "Jestem miłością i miłosierdziem samym". Jezu, rozszerzaj nasze serca i nasze umysły, byśmy mogli poznać i doświadczać jak bardzo nas umiłowałeś.

(fot.Ip.33.de)

sobota, 2 kwietnia 2016

2 IV 2005, 21:37

"O godzinie 21.37 nasz kochany Ojciec Święty Jan Paweł II powrócił do domu Ojca". Po raz pierwszy usłyszeliśmy te słowa 11 lat temu ok. godz. 22:00 z ust arcybiskupa Leonardo Sandri. Pogrążony w modlitwie Kościół zamarł w bezruchu, niedowierzaniu, żalu. Pamiętam jak trudno było mi przyjąć jego śmierć; pamiętam, że bałam się o dalsze losy świata i Kościoła bez niego; płakałam.

Dzisiaj wiem, że On wciąż jest z nami. Że upomina się o nas nieustannie; przychodzi, gdy go potrzebujemy. Czuwa nad naszą Ojczyzną, czuwa nad naszymi rodzinami, nad ludźmi różnego wieku i stanu. Odszedł w wigilię Święta Miłosierdzia Bożego. Znamienne, że 11. rocznicę w tym niezwykłym Roku Miłosierdzia, także obchodzimy w wigilię Święta Miłosierdzia. Św. Jan Paweł II jest blisko; bliżej niż nam się wydaje...